Kulisy śmierci Secret Service i narodzin Pixela

Jak wynika z danych dotyczących domeny internetowej magazynu Pixel, adres ten zarejestrowany został dwa tygodnie po wydaniu pierwszego reaktywowanego Secret Service.

Jak informowaliśmy wczoraj wieczorem, Secret Service zakończył działalność pod obecną nazwą po raptem dwóch wydanych numerach. Ma to bezpośredni związek ze sprawą z końca października, kiedy Waldemar „Pegaz” Nowak niespodziewanie ogłosił, że nigdy nie był członkiem redakcji nowego-starego Sikreta i jego przygoda z SS-em definitywnie dobiegła końca. Okazało się to o tyle problematyczne, że „Pegaz” (a dokładnie jego firma) jest właścicielem praw do marki Secret Service i najwidoczniej już nie ma zamiaru udzielać licencji kolegom po fachu. Poirytowana zaistniałą sytuacją społeczność odkryła, że domena pixel-magazine.com (oficjalna strona internetowa magazynu Pixel, mającego niejako zastąpić ponownie zmarłego Sikreta) została zarejestrowana już 13 października, a więc dwa tygodnie po wydaniu 97. numeru Secret Service (30 września). Plany zmiany brandu pojawiły się zatem już dwa miesiące temu. Sam Robert „Łapusz” Łapiński [wydawca Secret Service – przyp. red.] przyznaje zresztą w komentarzu w zamkniętej grupie Secret Action (dla osób, które wsparły SS-a podczas zbiórki funduszy) w serwisie Facebook, że coś złego wisiało w powietrzu jeszcze przed właściwym restartem pisma. Oto jego dokładne słowa dla tych, którzy do rzeczonej grupy nie mają dostępu (pisownia oryginalna):

Sytuacja "wewnętrzna" zaczęła się mocno psuć już na jakiś czas przed wydaniem pierwszego numeru. Sytuacja w pewnym momencie była bardzo poważna, samo wydanie magazynu było zagrożone. Zagryzaliśmy zęby i walczyliśmy z nadzieją, że się wszystko uda nam poukładać. Awaryjne wyjścia były w naszych głowach od jakiegoś czasu, myśleliśmy o tym, co się może wydarzyć gdyby nastąpiła zmiana tytułu. Wymyśliliśmy nazwę, domenę. Mieliśmy naprawdę nadzieję, że dmuchanie na zimne. Nie udało się, a pamiętne oświadczenie Pegaza podczas PGA to był wybuch... Wiemy, że mamy zobowiązanie. Chcemy też robić czasopismo o grach wideo, to się nie zmieniło. I będziemy je robić, a wspierający otrzymają należne im wydania oraz najbliższy numer gratis. Wkłądamy w to tyle pracy i serca, że więcej sięnie da. OSTATNIA rzecz jaka by mi przyszłą do głowy to przekręt. Nie ma takiej opcji. Dzięki za wsparcie, przykro mi w stosunku do zawiedzionych tą sytuacją. Inaczej sienie dało, uwierzcie. Wierzę też, że PIXEL Wam się spodoba. Dzięki.

Warto w tym momencie przypomnieć deklaracje, jakimi uraczyli darczyńców inicjatorzy reanimacji Sikreta. Do dzisiaj w serwisie PolakPotrafi.pl na stronie sikretowej kampanii widnieje zdanie, według którego „sprawy formalno-prawne zostały zapięte na ostatni guzik, by już nigdy się nie powtórzyły stare problemy”. Dzisiaj trudno już wierzyć w tego typu stwierdzenia.

Nie da się nie zauważyć, że sprawa ma dość brzydki zapach i rodzi wiele pytań, na które tak naprawdę nikt nie udzielił odpowiedzi. Na domiar złego, dzisiaj rano fanpejdż Secret Service po prostu zniknął. Co prawda temat kontynuowany jest na fejsbukowym profilu magazynu Pixel, ale nawet tam żaden z mózgów operacji nie wyjaśnił, jak doszło do tej kuriozalnej sytuacji.

Piotr „Micz” Mańkowski odniósł się do sprawy śmierci Secret Service i powstania Pixela we wpisie na swoim profilu w serwisie Facebook. Uchyla on rąbka tajemnicy m.in. w sprawie współpracy z Waldemarem „Pegazem” Nowakiem. Z komentarzy widocznych pod rzeczonym wpisem wynika, że może pojawić się możliwość zwrotu pieniędzy tym darczyńcom, którzy zapłacili za 6 numerów niegdyś wskrzeszonego SS-a, a nie chcą otrzymać zamiast nich 5 numerów Pixela.

Źródło:
"Meehovv" - GRY-OnLine


Klemens
2014-12-11 20:06:18